Sprawozdanie do Magazynu “SPK w Kanadzie

Ppor. Andrzej Fronc

 

Andrzej Fronc, syn Jana i Marii Fronc urodził się 16 listopada 1922 roku w Dębinie, gminie touste, w powiecie skałackim województwa tarnopolskiego II Rzeczypospolitej.

Ojciec Jan Fronc był weteranem pierwszej wojny światowej, był inwalidą wojennym, stracił rękę podczas podczas I wojny światowej.

 

Wspomnienia

 

W 1940 roku gdy przebywaliśmy w domu, weszli Rosjanie, ustawili pod ścianą całą rodzinę, po sprawdzeniu czy nie posiadamy broni i amunicji kazali zabrać nam jedzenie na trzy dni obiecując, że po trzech dniach wrócimy do domu…… a do dziś dnia jeszcze nie wróciliśmy.

Wywieźli nas, to znaczy całą naszą rodzinę, pociągiem towarowymi na Syberię do Muraszyna (Мураши - Muraschi), potem do oddalonego o 120 km Objaczowa (Объячево – Obyachevo) a stamtąd zawieźli nas saniami do pracy w lesie przy wyrębie drzewa, został nam przydzielony jednoosobowy pokój dla całej rodziny.

W pociągu co drugi dzień podawano nam jedzenie był to kapuśniak, który roił się od robaków, niektórzy narzekali ale cóż, z głodu musieliśmy jeść.

Ojciec mój zginął na Syberii, został on oskarżony o organizowanie partyzantki, odbył się sąd i został skazany na karę śmierci.

Na Syberii przebywaliśmy do 1942 roku.

Wujek mój, który był najstarszy w rodzinie, dowiedział się z publicznego ogłoszenia, że jesteśmy już wolni i możemy swobodnie poruszać się po Związku Radzieckim więc nie zwlekając zrobiliśmy domowym sposobem sanki, włożyliśmy na nie bagaż i najmłodszego brata i wyruszyliśmy do Muraszyna, gdzie była stacja kolejowa.

Szliśmy od wioski do wioski dwa tygodnie pieszo, ciągnąc sanki, jakieś 120 km.

W wioskach zostawaliśmy na noclegi a gospodarze dawali nam gorącą wodę na herbatę.

Z Muraszyna pojechaliśmy pociągiem ale już osobowym do Taszkientu a potem do Uzbekistanu.

Do wojska wstąpiłem w marcu, 1942 roku do 6-tej Dywizji Piechoty, miałem wtedy 20 lat, ale jeszcze przedtem pracowałem parę tygodni w górach w Afganistanie.

Po wyjściu Armii Andersa ze Związku Radzieckiego do Iranu Wielkanoc już spędzałem w perskich górach.

Rodzina moja pozostała w Uzbekistanie.

3-go maja 1942 roku zostałem przydzielony do 3 Diwizji Karpackiej, która została ewakuowana do Palestyny gdzie przeszedłem szkolenie wojskowe.

Maj 1943 roku to przenosiny Armii Polskiej w rejon Kirkuk-Mosul w Iraku ze sztabem w Quizil-Ribat. Żołnierze zamieszkali w dużym obozowisku namiotowym, dokuczały im

upał i ulewne deszcze. Nie przeszkodziło to jednak w ich intensywnemu szkoleniu wojskowemu.

Z Palestyny do Iraku dotarła również moja 3 Dywizja Strzelców Karpackich płynęliśmy przeszło tydzień przez kanał Sueski i Morze Czerwone, aby w końcu dotrzeć na pustynię w okolice miasta Mosul w Iraku. Tam nauczyłem się jeździc ciężarówką.

W grudniu 1943 nasz oddział został przeniesiony do Egiptu, w tym czasie dostaliśmy rozkaz, że wszyscy kierowcy ciężarówek zostają przetransportowani do Włoch, mój dowódca zabrał mi ciężarówkę i tym sposobem dostał się do Włoch, natomiast ja musiałem pozostać w Egipcie. Ale dzięki temu mogłem odwiedzić moją ciocię i jej męża w Boże Narodzenie 1943 roku. Wujek był żołnierzem 5-tej Kresowej Dywizji Piechoty, której odznakę rozpoznawczą stanowił żubr na żółtej tarczy w brązowej obwódce.    

Końcem lutego 1944 roku zostałem zabrany do Włoch do Taranto, a następnie pod Monte Cassino gdzie mój oddział już tam stacjonował. Tam trafiłem do swojej kompanii i otrzymałem nową ciężarówkę z działem i pięcioosobową obsługą.

Jako kierowca miałem za zadanie jeździć nocami i dostarczać żywność i amunicję walczącym żołnierzom.

Miałem dużo szczęścia, gdyż ani razu nie byłem ranny, ale muszę dodać że przydarzyły mi się dwa dziwne zdarzenia; raz pod Monte Cassino gdy byłem pod obstrzałem schowałem się a kule świtały nade mną, nagle ktoś powiedział do mnie ”Czemu się nie modlisz?”, gdy szybko odwróciłem się żeby sprawdzić kto to może być nie znalazłem nikogo. Drugi raz, już nad Adriatykiem, poszedłem zrywać gruszki w sadzie i nagle usłyszałem głos “Uciekaj!” szybko schowałem się w jakąś dziurę a zaraz po tym nadleciał pocisk i prawdopodobnie zabiłby mnie.

Koniec wojny zastał mnie we Włoszech w Bolonii.

Przyjechałem z Włoch do Anglii i już się skończyło marzenie o Polsce. Z Afryki do obozu w Anglii przyjechała rownież cała moja rodzina; Józek, Tadek, Bolek, siostra Helena i matka.

Zostałem zdemobilizowany w 1947 roku, byłem w stopniu strzelca otrzymałem pięć medali.

Mieliśmy plany wyjazdu do Wenezueli i Australii ale z jakichś powodów z nich zrezygnowaliśmy.

1953 roku przyjechałem do Kanady po otrzymaniu gwarancji zamieszkania od mojej siostry, która mieszkała w Kanadzie już od1949.

Do Kanady emigrowałbym rok wcześniej, ale niestety firma od której kupiłem bilet na statek morski zbankrutowała i straciłem około czterech tysięcy dolarów.

Członkiem SPK zostałem w 1954 roku, kombatanci byli bardzo życzliwi, jeden drugiemu pomagał znaleźć pracę lub mieszkanie.

Nie otrzymaliśmy żadnej pomocy od rządu kanadyjskiego, musieliśmy sami zadbać o siebie.

W Kanadzie przez 8 lat do 1965 roku ja i mój brat Józef prowadziliśmy farmę - gospodarstwo rolne, potem przeprowadziliśmy sie do Ottawy.

W Polsce wyszło zarządzenie jeżeli obywatel nie wróci do Polski do 1956 roku, traci on obywatelstwo polskie, więc i ja straciłem polskie obywatelstwo w 1956 roku i do tej pory jego nie posiadam.

Ożeniłem się z moją żoną Zofią w 1965 i roku posiadamy syna Janka i córkę Nataszę.

 

Odznaczenia:

Krzyż Monte Cassino, Gwiazda Italii, Krzyż Walecznych, Krzyż Sybiraka, Krzyż Światowej Federacji SPK,Złota Odznaka Światowej Federacji SPK, Złoty Krzyż Zasługi SPK w Kanadzie,Srebrny Krzyż Zasługi SPK w Kanadzie i inne.

Początek strony